Chciałabym pochylić się dziś nad zagadnieniem postu. Od
dłuższego czasu wiedziałam, choć nie rozumiałam,
dlaczego Szatan w sposób szczególny boi się właśnie postu?
Sama wielokrotnie podchodziłam do tego nie tak, jak zapewne ma na myśli nasz
Zbawiciel.
Post był praktykowany już w Starym Testamencie – pościł Mojżesz na Górze
Synaj, pościł król Dawid. I choć Pan Jezus zakwestionował praktyki postne
Starego Prawa, sam pościł przez 40 dni na pustyni. Swoim uczniom również
zalecał post, zastrzegał jednak, by nie byli jak obłudnicy, by nie
umartwiali się dla poklasku i nie oczekiwali za to nagrody. Chrystus ukazuje
również, iż niektóre złe duchy „można wyrzucić tylko modlitwą i postem”.
Czyli post jest niezmiernie ważny w życiu chrześcijanina. I nie chodzi o to,
byśmy pod przykrywką postu nie jedli (bo przybyło nam kilogramów, więc
upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu). Jezus poszcząc 40 dni nic nie
jadł, ale całkowicie oddał się modlitwie. Można powiedzieć, że wtedy Jego
pokarmem była tylko modlitwa. Również mieszkańcy Niniwy oblekli się w wory
pokutne, usiedli na popiele i niczego nie spożywali.
Taki post musi boleć. I właśnie o to chodzi, że post MUSI boleć. Mamy czuć,
że cierpi nasz stary człowiek, nasz egoizm, który każe nam spełniać wszelkie
pragnienia ciała i co tu dużo mówić –ciągłego wygodnictwa. I dopiero, kiedy
post zaczyna boleć, wchodzimy w głąb siebie. Nasze myśli stają się czystsze,
szlachetniejsze, uduchowione, nastawione na obcowanie z Bogiem.
Święci, którzy modlili się godzinami – jak św. Jan Maria Vianney, czy św.
Charbel – byli ludźmi praktykującymi posty w sposób radykalny.
Prawdziwy post nie jest wtedy, gdy zamienimy kotlet schabowy na rybę. Mamy
POCZUĆ głód.
Post – choć najlepiej, gdy dotyczy jedzenia – powinien być związany także z
innymi ograniczeniami. Należy pościć od wszystkiego, co czujemy, że nami
zawładnęło, co ogranicza naszą wolność, co zabiera czas na spotkanie z
Bogiem. Warto pościć od telewizji, prasy, internetu, alkoholu, komórki,
plotkowania – od wszystkiego, co ma nad nami jakąś władzę, jakieś
przyciąganie. Jeżeli czegoś nie potrafię sobie odmówić, to może to być
początkiem uzależnienia od tego czegoś. A człowiek uzależniony nie może mieć
władzy nad złym duchem, bo każde uzależnienie osłabia nasze wewnętrzne siły.
Apostołowie nie mogli wyrzucić złego ducha z chłopca pod Górą Przemienienia,
bo widocznie sami jeszcze nie oczyścili się zupełnie przez post i modlitwę.
I jeszcze jedno – post bez modlitwy jest tylko głodówką. Jedno z drugim musi
iść w parze.
A więc, drodzy Czytelnicy, droga Siostro, drogi Bracie! Zachęcam Cię do
podjęcia takiego postu, jaki w tej chwili jest Ci najbardziej potrzebny i na
jaki Cię stać. Być może po półtora tygodnia umartwień w czymś już nie
wytrwałeś. Warto zacząć jeszcze raz – jeszcze głębiej i z większą ufnością w
obecność Boga. Połącz swój post z modlitwą i obecnością samego Stwórcy, a
wtedy Twoja wiara będzie miała moc wyrzucania złych duchów, bo one
najbardziej się boją błagania wspartego postem. Zdzierajmy z nas samych
starego człowieka, by przyoblec się w nowego, według pragnień Chrystusa
Pana.
eg